To prawdziwa historia, którą pragniemy Państwu przedstawić. Rzecz jasna nie podamy Państwu prawdziwych danych ani dokładnych ram czasowych tych zdarzeń, z oczywistych względów zmieniliśmy także nieco jej stan faktyczny. Niemniej jednak historia ta miała miejsce i dla niektórych może być przestrogą, dla innych zaś dawać nadzieję na wyjście z trudnej sytuacji życiowej.
Zadzwonił telefon. W słuchawce głos mężczyzny w średnim wieku, który zapytał, czy pomagamy w sprawach finansowych. Wyjaśniliśmy, że nie zajmujemy się udzielaniem pożyczek, ale jeśli byłby zainteresowany, może skorzystać z naszej pomocy prawnej. Mężczyzna pokrótce wyjaśnił w czym rzecz więc już podczas rozmowy telefonicznej wskazaliśmy, że być może udałoby nam się znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie w jego sytuacji. Umówiliśmy się na spotkanie i poprosiliśmy, aby zabrał ze sobą wszelkie dokumenty dotyczące jego spraw.
W każdej sprawie staramy się z uwagą słuchać naszych Klientów i choć niektóre historie brzmią czasami niewiarygodnie, to każdy z naszych Klientów zawsze może liczyć na nasze zrozumienie, pełną dyskrecję i pomoc w trudnej sytuacji. Wracając jednak do naszej historii, mężczyzna ów, nazwijmy go Panem Mirkiem, przyszedł na umówiony termin spotkania. Do siedziby naszej Kancelarii wszedł dość nieśmiało. W papierowej teczce przywiózł wszystkie dokumenty, o które go prosiliśmy. Opowiedział nam ze szczegółami całą swoją historię.
Pan Mirek wiódł generalnie spokojne życie. Mieszkał w starym domu a właściwie zajmował w nim trzy pomieszczenia. Był starszym samotnym kawalerem. Nie miał rodziny. Dom, w którym mieszkał nie należał do niego, ale do jego dalszej rodziny. Pomieszczenia zajmowane przez Pana Mirka, były w złym stanie więc kilka lat wcześniej nie bacząc, że nie jest to jego własność, postanowił wyremontować zajmowane przez siebie lokum. W tym celu zaciągnął dość spory kredyt. Oczywiście Pan Mirek posiadał wówczas zdolność kredytową. Zarabiał wprawdzie niewiele ponad minimalną krajową, jednakże biorąc pod uwagę, że żył dość skromnie, spłata obliczonej przez bank raty była dla niego „do udźwignięcia”. Część kredytu Pan Mirek przeznaczył także na zakup starego zdezelowanego samochodu (marki nie będziemy tutaj promować 😉), który miał służyć dojazdom do pracy. Pan Mirek pracował jako szeregowy pracownik dużego zakładu produkcyjnego oddalonego kilka kilometrów od miejsca jego zamieszkania. Kredyt, który zaciągnął nasz Klient na remont mieszkania, był przez niego spłacany przez wiele lat regularnie i bez jakichkolwiek opóźnień. Zapewne Pan Mirek dalej wiódłby też swoje spokojne życie, gdyby nie jego dobroduszność i poniekąd naiwność. Pewnego dnia do naszego Klienta przyszedł jego bardzo dobry przyjaciel, którego znał od wielu lat i darzył dużym zaufaniem. Przyjaciel poprosił Pana Mirka o pomoc. Chodziło o udzielenie poręczenia, niezbędnego do zaciągnięcia kredytu. Pan Mirek choć nie tak od razu to finalnie przystał na prośby przyjaciela. Przyjaciel tłumaczył, że pieniądze są mu niezwłocznie potrzebne na ratowanie życia członka jego rodziny, który potrzebuje środków na operacje. Pan Mirek już wcześniej słyszał, że w rodzinie kolegi faktycznie jest problem więc zgodził się pomóc. Pożyczka zaciągnięta została jeszcze tego samego dnia przez internet. Pieniądze przyszły na konto Pana Mirka a ten wybrał je i przekazał koledze. Przyjaciel oczywiście zarzekał się, że będzie regulował raty i że Pan Mirek może spać spokojnie. Mijały miesiące i pożyczka rzeczywiście była spłacana, nic też nie zwiastowało problemów z jakimi jak już zapewne się Państwo domyślacie, przyszło zmierzyć się Panu Mirkowi. Pewnego dnia Pan Mirek otrzymał od pożyczkodawcy wezwanie do zapłaty nieuregulowanej raty pożyczki. Oczywiście pierwsze swoje kroki skierował do domu swojego przyjaciela. W domu, w którym mieszkał kolega, Pan Mirek zastał jedynie rodzinę kolegi, która poinformowała go, że przyjaciel Pana Mirka zmarł. W zaistniałej sytuacji to na Panu Mirku jako poręczycielu spoczął więc obowiązek spłaty kredytu zaciągniętego przez kolegę.
Przez jakiś czas Pan Mirek ze swojej skromnej pensji, próbował spłacać poręczony kredyt. Biorąc jednak pod uwagę inne niezbędne wydatki i koszty życia codziennego, sytuacja Pana Mirka, zaczęła się pogarszać. Ledwo wiążąc koniec z końcem zastanawiał się więc jak poprawić swój los. Pewnego dnia, przeglądając różnego rodzaju ogłoszenia w internecie, natrafił na coś, co wydawało się może odmienić jego los. Jedna z gwiazd sportu, dzieliła się swoim sposobem na zarabianie olbrzymich pieniędzy. To była okazja, której Pan Mirek mający nóż na gardle, nie mógł już przegapić. Być albo nie być. Pan Mirek postanowił „więc być” i skorzystać z szansy jaką zesłał mu wirtualny świat. Natychmiast zadzwonił pod numer wskazany w ogłoszeniu. W słuchawce usłyszał głos młodego człowieka, przedstawiającego się jako broker finansowy i zarazem osoba, która pomoże pomnożyć Panu Mirkowi jego pieniądze. Tak, pomnożyć !!!. Pan Mirek musiał bowiem zainwestować najpierw 1000,00 zł w akcje kopalni diamentów w Afryce. Oczywiście jak się Państwo już domyślacie 1000,00 zł to trochę za mało, aby stać się poważnym inwestorem i zarobić duże pieniądze. Po dwóch dniach broker zadzwonił więc do Pana Mirka ponownie i powiedział, że aby szybko zarobić kwoty, na których zależało Panu Mirkowi to trzeba jeszcze doinwestować. Pan Mirek w pierwszej chwili zażądał zwrotu wpłaconego 1000,00 zł, jednak młody człowiek, posługując się pseudo –eksperckim językiem nie dawał za wygraną. Przekonał Pana Mirka, że to dobra inwestycja i z pewnością będzie dla niego opłacalna. Problemem jednak było to, że Pan Mirek nie miał już jakichkolwiek środków. Wcześniej wpłacony 1000,00 zł, był to jego zapas na tzw. czarną godzinę. Wówczas broker podsunął pewien pomysł, aby Pan Mirek zaciągnął przez internet pożyczkę. Do inwestycji, aby przyniosła szybkie zwroty, niezbędne było ok 20 tys zł. Pan Mirek pozyskał niezbędne środki, wierząc, że lada dzień pomnoży zainwestowane kwoty. Patrząc na tą historię z zupełnie z boku, można by rzec – naiwność Pana Mirka nie zna granic. Należy jednak spojrzeć przez pryzmat człowieka, który nie miał już nic do stracenia, człowieka w desperacji, ale także zaszczutego przez firmę, która żądała niezwłocznej spłaty całego długu nie chcąc słyszeć nawet o jakiejkolwiek ugodzie. Pieniądze z uzyskanych pożyczek Pan Mirek niezwłocznie przelał więc na rachunek wskazany przez brokera. Teraz pozostawało mu już tylko czekać mu na informacje o zyskach. Broker na początku dzwonił do Pana Mirka regularnie informując, że już za chwilę Pan Mirek będzie zamożnym człowiekiem. Z biegiem czasu kontakt zaczął być coraz rzadszy, a gdy Pan Mirek stwierdził, że nie chce już dalej inwestować i zażądał w końcu wypłaty dotychczas zgromadzonych środków, kontakt natychmiast się urwał. Na nic zdały się liczne telefony. Nikt ich nie odbierał. Do Pana Mirka dotarło w końcu co się stało. Za sprawą swojej naiwności został oszukany i pozostał z czterema kredytami, których nijak nie był w stanie już spłacać. Wówczas Pan Mirek zdecydował się zgłosić sprawę organom ścigania. Tutaj chyba kolejny raz wyszła naiwność Pana Mirka, bowiem wierzył, że „stróże prawa” są w stanie namierzyć oszusta i pomóc w odzyskaniu środków. Wszelkie nadzieje rozwiało postanowienie o umorzeniu postępowania, które Pan Mirek otrzymał. To był też moment, kiedy postanowił zadzwonić do naszej Kancelarii.
Siedząc w fotelu i słuchając historii Pana Mirka, zastanawialiśmy się jak to jest możliwe i czy w ogóle jest możliwe. To się jednak rzeczywiście wydarzyło. Po szeregu pytań jakie Panu Mirkowi zadaliśmy, aby też zweryfikować jego wiarygodność, nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że mówi prawdę i rzeczywiście przez swoją naiwność i pewną życiową nieporadność padł ofiarą oszustów. Pan Mirek, okazał ponadto dokumenty w tym potwierdzenie przelewu na rachunek w Nigerii, z których czarno na białym wynikło, że ktoś „zrobił go w balona”.
Po przeanalizowaniu sytuacji Pana Mirka, doszliśmy do wniosku, że jedynym wyjściem z sytuacji, aby nie musiał do końca życia spłacać posiadanych zobowiązań, jest upadłość konsumencka. Mieliśmy oczywiście sporo wątpliwości, czy sąd łaskawiej spojrzy na człowieka, który bądź co bądź, ale postępował zbyt naiwnie a wręcz lekkomyślnie. Z uwagi, iż wniosek składany był jeszcze na tzw. starych zasadach, a więc obowiązujących przed 24 marca 2020 r. istniało spore ryzyko oddalenia wniosku Pana Mirka. Wraz z naszym klientem podjęliśmy jednak decyzję, że innego wyjścia nie ma i Pan Mirek będzie musiał jeszcze raz zaryzykować. Tym razem ryzyko się opłaciło a historia zakończyła się happy – endem. Sąd przychylnie spojrzał na sprawę Pana Mirka i na posiedzeniu niejawnym po rozpatrzeniu przygotowanego przez nas wniosku, nie wzywając nawet Pana Mirka na rozprawę, ogłosił jego upadłość konsumencką. Pan Mirek pomimo wielu błędów jakie wcześniej popełnił dostał więc szansę na nowe życie bez zobowiązań.
Wychodzimy z założenia, że w każdej sytuacji można znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie. Przestrzegamy też jednocześnie, przed coraz powszechniejszymi oszustwami w sieci. O innej historii, w której oszuści podszywali się pod jeden ze znanych banków, opowiemy Państwu niebawem.